Piątek, 10 stycznia 2014 - Opowiesci z północy – 8 – Do Borsy przez poezję Cosbuca

Nigdy nie byłam entuzjastką poezji. Przez jakiś czas też się tym bawiłam ale z czasem zaprzestałam. Lubię wiersze, nazwijmy to oryginalne i dlatego jeśli ktoś mnie spyta o ulubionego poetę, odpowiem bez zastanowienia: Nichita Stanescu. Jednak jadąc z Bystrzycy do Borsy, gdzie mieliśmy w planach podejść na Pietrosul i odpocząć kilka dni, odkryłam, że podoba mi się również dobra i piękna poezja.


Jakiś czas temu czytając w National Geographic artykul o Racovity zdałam sobie sprawę, że nic na tym świecie nie dzieje się przypadkowo i że ludzie spotykają się w odpowiednim miejscu i czasie. Zgodnie z zamieszczonymi informacjami, nauczycielem Emila Racovity był Ion Creanga a jednym z kolegów nikt inny jak Grigore Antipa.



Ta zasada widoczna jest również w tym jak splecione są losy Liviu Rebreanu i Georga Cosbuca- ich ojcowie uczyli się w jednym liceum w Nasaud.




Opowieść będzie krótka ponieważ na odcinku 80 km dzielących Bystrzycę i Borsę  były tylko trzy krótkie przystanki: dom pamięci Liviu Rebreanu, Most Granicerilor (strażników granicznych) i dom pamięci George Cosbuca.



U Liviu Rebreanu był remont. Właściwie tylko jedna sala była dostępna do zwiedzania, a przewodnik był tak małomówny, że nie męczył nas zbytnio swoją natarczywością, zwłaszcza że styl jego prezentacji był mocno interaktywny. Niestety nie udało nam się osiągnąć oczekiwanego poziomu, szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy o co moglibyśmy spytać przewodnika, no może dopiero po drodze jak już trochę ochłonęliśmy ale to było już jakby nie patrzeć za późno. Patrząc z perspektywy czasu przypominaliśmy trochę nieprzygotowanych do zajęć uczniów, najlepiej najpierw poczytać o Rebreanu, a potem pojechać zwiedzić dom pamięci.




Nieprzyjemne wrażenie po Rebreanu zaciera się niedługo po przyjeździe do Cosbuc,  gdzie po prawej stronie, zachwyca swoim widokiem Most Granicerilor. Zadziwia fakt, że ostatni największy kryty most w Europie praktycznie nie przyciąga uwagi na jaką zasługuje.




Wybudowany  w 1778 roku, został odnowiony w 1937 i myślę że do dzisiejszych czasów nie przeszedł gruntownego remontu. Skonstruowali go z dębowego drewna w ciągu jednej wiosny włoscy strażnicy graniczni. Zdobył miano Mostu Miłości ponieważ u wjazdu do wioski pod jego osłoną mogli się schronić młodzi kochankowie.




Rzut kamieniem od mostu znajduje się dom pamięci George Cosbuca - miejsce gdzie narodziło się piękno poezji.


Aby móc w spokoju wysłuchać historii Cosbuca zostaliśmy zaproszeni do stołu przy którym, ojciec poety, kapłan Cosbuc zwykł przyjmować swych parafian.


To pierwszy raz, gdy odwiedzając muzeum wolno mi było dotykać eksponatów.



Mało kto wie, że niełatwe życie George’a Cosbuc’a, , zostało przedstawione prawie w całości w wierszach, ważne momenty odcisnęły piętno w słowach poety.



Myślę, ze jakby zorganizowano konkurs recytatorski poezji Cosbuc’a to kustosz tego muzeum byłby niedościgniony.




Podziwiałam fakt, że pomimo wieku zachował całą swa pasję, godną docenienia pamięć i radość z możliwości opowiadania historii.


Nie miało znaczenia że za  całą publiczność miał tylko dwie osoby, spektakl  i tak był imponujący.



Odjeżdżając w kierunku Borsy,  żałowałam że do tej pory nie zwróciłam należytej uwagi poezji George Cosbuc’a. Może teraz będę w stanie docenić jej prawdziwą wartość.


Niciun comentariu:

Trimiteți un comentariu